Thursday, May 10, 2007

zagraniczni korespondenci w NY

Wziąłem udział w organizowanej przez jedną z miejskich komórek wycieczce po mieście, podczas której pokazywano miejsca, które "zagrały" w filmach. Celem była promocja produkcji filmowej w Nowym Jorku. Byłem bardzo zdziwiony, jak wielu z zagranicznych dziennikarzy niewiele wie o Nowym Jorku. To dotyczyło zwłaszcza Azjatów oraz 3-osobowej ekipy telewizji Al-Arabiya. Rozumiem, że ktoś może być tu "świeżakiem", ale niektórzy z nich są tu z rok czasu. Tymczasem nie bardzo mieli pojęcie, jak dostać się do domu metrem z miejsca innego niż robią to rutynowo co dzień po skończonej pracy. A kiedy urzędniczka mówiła o miejskiej infolinii 311, kręcili ze zdumienia głowami. Nie jestem korespondentem, ale wydawało mi się, że jak ktoś tu mieszka i pisze o tym mieście powinien to wiedzieć. Pominę już fakt, że angielski co najmniej dwóch osób był bardzo łamany... Ciekawe kryteria kwalifikacji korespondentów zagranicznych.

1 comment:

Marcin said...

Druga strona medalu - inny obrazek. Niemka ze swoim operatorem, ostetntacyjnie prosi o zatrzymanie autobusu, bo myślała, że to będzie autobus bez dachu, dzięki czemu mogliby kręcić zdjęcia. Nawet nie poczekała do pierwszego przystanku, gdzie wszyscy wysiedli i szli na miejsce kręcenia.