Wednesday, May 14, 2008

Jak TIME tworzy swoją setkę


Co roku tygodnik publikuje specjalne wydanie, w którym przedstawia sto najbardziej wpływowych osób na świecie. Adi Ignatius - jeden z redaktorów pisma - opowiada nam o kulisach tego przedsięwzięcia.

Każdego grudnia już od pięciu lat grono redakcyjne TIME'a dokonuje wstępnej selekcji z tysiąca kandydatur do kolejnego zestawienia setki najbardziej wpływowych ludzi na świecie, które publikowane jest w specjalnym wydaniu na początku maja. Kandydatów spoza USA proponują zwykle korespondenci zagraniczni magazynu. Redakcja korzysta też z pomocy ekspertów w dziedzinie sztuki czy informatyki.
"No i wtedy zaczyna się prawdziwa dyskusja i selekcja do ostatecznej setki, której efekt można zobaczyć w ostatnim wydaniu TIME'a" - opowiada Ignatius, były szef kanadyjskiej edycji pisma, jeden z redaktorów wersji azjatyckiej, a wcześniej korespondent "Wall Street Journal" w Moskwie i Pekinie. Obecnie jest jednym z zastępców redaktora naczelnego amerykańskiego wydania TIME'a.
Jak tłumaczy, co roku redakcja zastanawia się nad wprowadzeniem numerowanej kolejności. "Zawsze dochodzimy jednak do wniosku, że tego wpływu danej osoby na świat nie da się zmierzyć, tak jak mogą to zrobić koledzy z 'Fortune', sporządzając co roku listę 500 największych firm. Co roku podkreślamy to we 'wstępniaku' do tego specjalnego numeru" - wyjaśnia. "Kolejność, w jakiej prezentowani są ludzie z 'setki', nie ma żadnego ukrytego znaczenia. To że polityczną część zestawienia otwiera Dalajlama, a dopiero trzy strony za nim znajduje się Hu Jintao jest raczej efektem koncepcji grafików pracujących nad układem stron" - dodaje Ignatius.
Sto największych osobistości podzielonych jest jednak na kategorie - Liderzy i Rewolucjoniści, Budowniczy i Tytani, Artyści, a także Naukowcy i Myśliciele oraz Herosi i Pionierzy. TIME udostępnia też łamy innym znanym osobistościom, których prosi o skomentowanie wyboru danej kandydatury. Często powstają z tego zaskakujące pary, np. o prezydencie George'u W. Bushu pisze Silvio Berlusconi, żona kandydata na prezydenta Michelle Obama ocenia Oprah Winfrey, Madeleine Albright komentuje wybór Władimira Putina, a Bill Clinton osobę Tony'ego Blaira.

CAŁY ŚWIAT W JEDNYM MIEJSCU

W 1999 roku redaktorzy TIME'a pomyśleli o stworzeniu rankingu postaci, które miały największy wpływ na świat w mijającym stuleciu. Zestawienie otwierał Albert Einstein. Po opublikowaniu listy redakcję zasypały tysiące komentarzy z całego świata - nie brakowało ostrych sprzeciwów wobec umieszczenia danej osoby w zestawieniu, a braku innej. "Ale wniosek był jeden - pomysł spodobał się czytelnikom" - mówi Ignatius. "5 lat temu postanowiliśmy więc, by co roku przygotować zestawienie stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie" - dodaje. Dziś jest to najważniejszy numer w kalendarzu wydawniczym TIME'a zaraz po wydaniu, w którym tygodnik przyznaje tytuł "Człowieka Roku".
Jak zawsze większość listy stanowią Amerykanie. "Nie ukrywamy naszej stronniczości - jesteśmy w końcu amerykańskim tygodnikiem, ale z drugiej strony aż 42 osoby z tegorocznego zestawienia to ludzie spoza USA, reprezentujący 29 krajów. Choć i na to można różnie popatrzeć - czy magnat prasowy Rupert Murdoch jest Amerykaninem czy Australijczykiem, czy szefowa PepsiCo. Indra Nooyi jest Hinduską czy Amerykanką... We współczesnym świecie te granice się zacierają, według mnie nie mają też większego znaczenia" - ocenia redaktor TIME'a.

SENSACJE I NIESPODZIANKI

W tym roku na listę powrócił prezydent USA, którego nie było w poprzednim zestawieniu. Wielu czytelników nie mogło tego wówczas zrozumieć. "Rzeczywiście pominięcie prezydenta w ubiegłorocznej 'setce' spotkało się z dużą krytyką. Wtedy uznaliśmy, że Bush nieco stracił inicjatywę, miał wręcz negatywny wpływ na wydarzenia, jego popularność wśród opinii publicznej się kurczyła, przestał być osobą, przy której boku wiele osób chciałoby się pokazać na przyjęciu" - komentuje Adi Ignatius. "Od tamtego czasu jednak podjął kilka ważnych decyzji, m.in. o zwiększeniu zaangażowania wojska w Iraku. Uznaliśmy, że ktokolwiek zostanie nowym prezydentem Ameryki będzie musiał przejąć bagaż jego prezydentury i choćby dlatego Bushowi należy się miejsce w tegorocznej 'setce'" - dodaje.
Oprócz prezydenta w zestawieniu znalazła się cała trójka kandydatów na jego następcę, po raz piąty uwzględniono Oprah Winfrey, która tym samym obecna jest w 'setce' od początku jej istnienia. Zabrakło natomiast w tym roku m.in. Osamy bin Ladena (jego miejsce zajął Muqprezes tada al-Sadr) oraz prezydenta Iranu Mahmouda Ahmadinejada.
Na liście jest też szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke, choć np. jego poprzednik Alan Greenspan nigdy nie dostąpił tego zaszczytu. Jest i Ratan Tata, "ojciec" samochodu dla mas za 2500 dolarów i nowy właściciel marek Jaguar i Land Rover. Nie ma zaś tegorocznego noblisty Ala Gore'a. "Uznaliśmy, że Gore, który znalazł się na ubiegłorocznej liście, dzięki swojej klimatycznej krucjacie, ma potencjał, który uczyniłby go jedną z najbardziej wpływowych postaci minionego roku roku, gdyby wykorzystał ten wpływ do poparcia jednego z kandydatów na prezydenta USA" - odpowiada Ignatius.

BURMISTRZ WSZEDŁ NA DRZEWO

W kategorii "Herosi i Pionierzy" znalazł się burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg. Uznano jego wkład w pomysł stworzenia z metropolii wzoru najczystszego miasta planety Ziemia, przypominając jego inicjatywę posadzenia miliona drzew, wymiany części floty żółtych taksówek na auta napędzane silnikiem hybrydowym, czy wsparcie pomysłu wycofania ze sklepów foliowych reklamówek.
Aby podkreślić zaangażowanie burmistrza w ochronę środowiska, fotograf TIME'a Gregory Heisler poprosił Bloomberga, by ten wszedł... na drzewo. "Zgodził się, nie robiąc żadnego problemu. Sesja zdjęciowa odbyła się w parku okalającym ratusz, a schodzącemu z drzewa burmistrzowi kibicowali zaglądający przez płot ciekawscy przechodnie. To bardzo sympatyczna historia" - wspomina Ignatius. Efekt można podziwiać w specjalnym numerze TIME'a. Swoją "wpływową osobę" wybrali też czytelnicy w internetowym sondażu - 1,7 mln na 8,8 mln oddanych głosów uzyskał Shigeru Miyamoto, projektant konsoli do gier i systemu Nintendo Wii.
Osoby z listy biorą udział w gali TIME'a, która co roku na początku maja odbywa się w Jazz at Lincoln Center w Nowym Jorku. "Na tę uroczystość honorującą najbardziej wpływowych zapraszamy też i tych, których wyróżniliśmy w ten sposób w latach ubiegłych" - mówi Ignatius. "Cały czas krąży wśród nas myśl, by z tego grona stworzyć jakąś radę, która pomagałaby nam wybierać 'setki' w przyszłości" - dodaje.
Redaktor TIME'a przyznaje, że w ciągu pięciu lat obecność na liście stała się prawdziwą nobilitacją. "Coraz więcej ludzi chce się na niej znaleźć. A że ma ona znaczenie niech świadczy to, że wpisy na Wikipedii uwzględniają w opisach znanych osób obecność na naszej liście" - zauważa Ignatius. Poza lobbingiem na rzecz uwzględnienia danej osoby w zestawieniu redakcja miała do czynienia i ze zjawiskiem odwrotnym. W przeszłości doświadczyła m.in. nacisków z Pekinu, by nie uwzględniać prezydenta Tajwanu Chen Shui-biana.

KTÓRA OKŁADKA LEPSZA?

W specjalnym wydaniu TIME'a redakcja opublikowała 5 różnych okładek. "Chcieliśmy podkreślić, że po pierwsze jest to piąta taka lista, a po drugie, że selekcja, której dokonujemy nie jest wcale taka prosta, także w przypadku wyboru okładki" - wyjaśnia Ignatius. Jedna z pięciu różnych koncepcji to kompilacja wszystkich stu tzw. główek - czyli małych zdjęć osób z listy na jednej okładce. Druga to wycięcie paska z każdej twarzy i ułożenie jedna na drugiej, dzięki czemu powstał kolarz ze stu twarzy, a trzeci pomysł to cała biała okładka z czerwonym logiem tygodnika odwróconym do góry nogami i słowa napisane drobnym drukiem na środku strony: "Sto ludzi z zupełnie odmiennym spojrzeniem na świat".
"Ta ostatnia miała w redakcji najwięcej zwolenników, ale powiedzmy sobie szczerze, jak na okładkę jest okropna. Stanęliśmy przed dylematem: albo zainteresuje ludzi swoją niecodziennością, albo wręcz przeciwnie, ludzie nie będą chcieli wziąć takiego pisma do ręki" - wspomina proces decyzyjny Ignatius.
Redakcja rozważała nawet opublikowanie tego wydania tygodnika w kilku mutacjach z różnymi okładkami, ale to rozwiązanie okazało się zbyt kosztowne. Ostatecznie wybrano wariant z setką "główek", ale pozostałe okładki również można zobaczyć na kolejnych stronach numeru. Adi Ignatius, całkiem poważnie: "Moim faworytem była opcja z fragmentami stu twarzy nałożonymi na siebie. Według mnie powstała z tego twarz, która wyglądem przypomina trochę Lecha Wałęsę".
Marcin Poznań


TIME
Jeden z najpoczytniejszych tygodników opiniotwórczych w USA z edycjami zagranicznymi. Obecny nakład 3,3 mln egz. w USA, kolejne 3 mln egz. wersji zagranicznych. Wydawnictwo TIME Inc. należy do koncernu Time Warner, który wydaje także m.in. magazyny "Life", "Fortune", "Sports Illustrated", "People", "Marie Claire", jest właścicielem m.in. CNN, AOL, wytwórni filmowej Warner Bros. i New Line Cinema, kablówki Time Warner Cable i kanału Cartoon Network.

No comments: